Zapraszamy na wywiad z nauczycielem historii Panią Agnieszką Wojsz.
Dlaczego zostałaś nauczycielką? Co jest według Ciebie najlepsze w tym zawodzie?
Zostałam nauczycielką, choć trochę się przed tym broniłam. Chciałam być oryginalna i nie iść po nauczycielskich śladach mojej Mamy i dwóch starszych sióstr. Mądrość ludowa głosi: „Przeznaczenia nie oszukasz” i tak było ze mną. Jak już stanęłam przed klasą i zobaczyłam te bystre oczy wpatrzone we mnie, poczułam, że to jest TO. Wiedziałam jakim chce być nauczycielem – takim jak moja Mama, którą miałam okazję parę razy obserwować, kiedy prowadziła lekcje. Jej zajęcia były ciekawe, angażujące dzieci, a ona z pasją skupiała się na potrzebach każdego ucznia. Próbuję jej dorównać.
Najlepsze w tym zawodzie są relacje z uczniami, nauczycielami, rodzicami- budowanie społeczności, projektów i niepowtarzalnej atmosfery szkoły, klasy, lekcji.
Dlaczego uczysz akurat tego przedmiotu?
Zawsze lubiłam historię. W podstawówce wygrywałam konkursy z tego przedmiotu i zgłębiałam historię najnowszą. A jeśli chciałam się zrelaksować, sięgałam po „Polskę Piastów” Jasienicy. Ale nie wybrałam od razu studiów historycznych. Najpierw skończyłam teologię, a potem dopiero zajęłam się historią.
Jaki jest Twój sposób na dobre relacje z uczniami?
Mój sposób na dobre relacje z uczniami? Autentyczność. Przez lata pracy przekonałam się, że to najważniejsza cecha w relacjach, nie tylko z uczniami. Być autentyczną, to znaczy, być sobą, nie ubierać zbroi nieomylności i nie wyciągać miecza doskonałości. Autentyczność łączy się u mnie z głęboką potrzebą poznania ucznia, nie tylko jego mocnych i słabych stron naukowych, ale też jego wyobraźni, wizji świata, radości i niepokojów. A żeby poznać, trzeba widzieć i słuchać. Bardzo zależy mi na tym, żeby każdy czuł się przeze mnie „zobaczony” i „usłyszany”.
Pamiętasz swój pierwszy dzień jako nauczycielka? Jak się zmieniłaś od tego czasu?
Pamiętam. Byłam drobną 26 latka i miałam przeprowadzić lekcję z klasą matematyczno-fizyczną w Liceum w Gdyni. W klasie było 34 chłopców i 2 dziewczyny. Wszyscy byli ode mnie więksi i patrzyli nieufnie na „młodą, niedoświadczoną”. Strach trwał 5 min. Potem było bardzo dobrze.
Jakie są Twoje pasje?
Moją pasją są książki: historyczne, psychologiczne i z zakresu duchowości chrześcijańskiej. Poza tym, że jestem nauczycielką, jestem też psychoterapeutką. Pomagam ludziom dorosłym, kiedy przeżywają jakiś życiowy kryzys. Prowadzę też grupy wsparcia dla osób dorosłych doświadczających samotności.
Jak spędzasz wolny czas w trakcie roku szkolnego, a jak wakacje?
W trakcie roku szkolnego, trudno o czas wolny. W weekendy biorę udział w szkoleniach, bo lubię się uczyć. A jeśli mogę sobie pozwolić na wyjazd z Warszawy, pędzę do Gdyni do moich rodziców i wypoczywam z nimi. Kiedy nadchodzą wakacje, staram się wyjechać z przyjaciółmi w jakieś ciekawe miejsca. Co roku 8 dni spędzam sama, w ciszy, w odległym zakątku ładując akumulatory na resztę roku.
Co uważasz za Twój największy sukces?
Moim największym sukcesem są długotrwałe relacje z uczniami, które trwają pomimo zakończenia naszej współpracy.