Zapraszamy do wysłuchania opowiadania Marysi Biskupskiej z 5B “Kamień spokoju”, które jest alternatywnym zakończeniem książki Baśniobór. Marysia napisała opowiadanie samodzielnie, a także nagrała je dla nas w formie podcastu.
Wersja tekstowa:
[…] Kendra uciekała przez ciemny i cichy las. Tylko chwilami słyszała trzask łamiących się pod nogami gałęzi. Słońce zachodziło już za horyzont. Dziewczynka w końcu się zatrzymała i obejrzała za siebie. Nikogo nie widziała. Jej serce biło jak szalone. Co ona teraz zrobi? Jej brat, rodzina, przyjaciele byli uwięzieni, a ona została sama w wielkim lesie. Czy powinna zawrócić? Nie! Przecież nie da rady sama odbić rodziny i przyjaciół. Nagle wpadła na pomysł. Królowa Wróżek! Może ona jej pomoże. Było to ryzykowne, ale nie miała lepszego pomysłu.
Dziewczynka pobiegła nad staw i otworzyła hangar na łodzie. Ale niczego tam nie było! Jedyna szansa przepadła. Łzy pojawiły się w kącikach jej oczu, a potem spłynęły po policzkach.
Nagle Kendra coś zobaczyła. Chowało się za drzewami, więc nie widziała, co to jest. Czy to był koń?
– Halo? – spytała Kendra.
– Kim jesteś? – spytał melancholijny, spokojny, chłopięcy głos.
Zza drzew wyszedł jednorożec. Prawdziwy jednorożec! Pomimo trudnej sytuacji, dziewczynka poczuła spokój. Jednorożec miał śnieżnobiałą sierść, lśniącą grzywę oraz śliczne niebieskie oczy. Jego róg błyszczał jak diament.
– Jestem Kendra.
– Czemu płaczesz? – odezwał się jednorożec z troską.
– Moi dziadkowie zostali porwani! Brat i przyjaciele też! A Muriel jest na wolności! Nic nie idzie tak jak trzeba!- wykrzyczała Kendra. Nagle straciła kontrolę nad własnymi emocjami.
– Mogę ci pomóc – powiedział spokojnie jednorożec, pomimo nagłego wybuchu emocji dziewczynki.
– Naprawdę?
– Tak. Jestem Art – przedstawił się.
Słońce już zaszło, a księżyc oświetlił staw. Woda w stawie stała się piękniejsza, bardziej przezroczysta, krystaliczna. Na niebie nie było chmur. Gwiazdy świeciły jaśniej, niż Kendra kiedykolwiek widziała. Na dworze nie było ani zimno, ani gorąco. Lekki wiaterek ruszał liśćmi, które uspokajająco szumiały.
– Pomożesz mi? – spytała niemal błagalnie Kendra.
– Oczywiście – odpowiedział Art.
Kendrze ulżyło.
– Słyszałaś o kamieniu spokoju? – spytał.
– Nie, jestem w tym magicznym świecie nowa – odpowiedziała dziewczynka.
– Nic dziwnego, że o nim nie wiesz, to nie jest powszechna wiedza. Dzięki niemu istnieje traktat Baśnioboru oraz traktaty innych rezerwatów. Odpowiada za bariery ochronne. Jeśli ktoś znajdzie ten kamień i zapanuje nad jego mocą, będzie mógł wypuścić istoty zamieszkujące rezerwaty oraz zmienić zasady traktatu. Jeśli znajdziemy ten kamień, będziemy mogli uwięzić Muriel.
– Ale ten kamień jest chyba dobrze ukryty, prawda? – spytała.
– Nawet bardzo dobrze. Ale na szczęście ja wiem, gdzie on jest – powiedział Art.
– To super! Skoro wiesz gdzie on jest, to po co ci moja pomoc? – zdziwiła się dziewczynka.
– Nie powinienem tak wykorzystywać dzieci – westchnął. – Kamienia chroni zaklęcie, dzięki któremu nikt nie może go dotknąć. Ale zaklęcie nie działa na dzieci, ludzkie dzieci.– wyjaśnił Art.
Kendra poczuła, jakby ktoś trafił ją strzałą. Czyli będzie musiała sama udać się po ten kamień. Tylko co czeka ją po drodze? Wielkie labirynty? Groźne smoki? Niebezpieczne pułapki?
– Eh… mi też się to nie podoba, przecież jesteś tylko dzieckiem. Ale nie mamy wyboru – westchnął.
Po wypowiedzi jednorożca nastała cisza. Cisza, którą Kendra chętnie by przerwała, ale słowa po prostu nie chciały wyjść z jej ust.
– To co mam zrobić? – wydusiła w końcu.
Art uśmiechnął się smutno.
– Kamień znajduje się w zamku. Nie takim bajkowym, wygląda raczej jak fort. Zamek znajduje się w głębi rezerwatu. Poproszę wróżkę, aby cię tam zaprowadziła. W zamku znajduje się troll. Nazywa się Apla. Jest to jeden z najmądrzejszych trolli na świecie. Apla strzeże komnaty z kamieniem spokoju – wyjaśnił jednorożec.
– Jak mam wejść do tej komnaty? – chciała dowiedzieć się dziewczynka.
– Nie mogę ci tego powiedzieć – odparł Art.
Odwrócił się i pobiegł w głąb lasu. Kendra chciała krzyczeć, żeby zawrócił, ale Art był już za daleko. Do dziewczyny podleciała czarnowłosa wróżka. Miała śliczne zielone oczy i prześliczną żółtą sukienkę. Jej skrzydła były ostro zakończone. Były w miętowym kolorze.
– Chodź – powiedziała wróżka.
Kendra biegła za wróżką. Wchodząc coraz dalej w las, miała wrażenie, że przyroda staje się coraz bardziej szpetna. Połamane drzewa, kwiaty otoczone chwastami i gęste, dzikie trawy. Po godzinie marszu nie było wokół już żadnych kwiatów, a drzewa miały starą, zniszczoną korę. W końcu wróżka się zatrzymała. Przed Kendrą stał wielki fort. Był zbudowany z szarych kamieni. W oknach znajdowały się kraty, a wieże były wręcz odrażające. Za to ogród obok zamku był śliczny. Kolorowe kwiaty, drzewa owocowe i starannie wypielęgnowane krzewy. Ogród jednoznacznie nie pasował do stojącej obok niego budowli.
– Życzę powodzenia. – powiedziała wróżka, a potem odleciała.
Dziewczyna podeszła do wielkich metalowych drzwi i lekko je popchnęła. Drzwi były lżejsze, niż jej się wydawało. Z wielkim hukiem uderzyły o mury zamku. Za drzwiami znajdował się wielki pokój. Nie było w nim stołów, łóżek ani dywanów. Nie było w nim nic oprócz wielkiego trolla.
– Wejdź – odezwał się troll.
Był lekko zgarbiony. Jego skóra była fioletowa, a oczy czarne. W ręku trzymał włócznię.
– Jestem Apla. Czy zdajesz sobie sprawę, co znajduje się w tym zamku? – ryknął troll.
– Tak, w tym zamku znajduje się kamień spokoju – odpowiedziała grzecznie Kendra.
Mimo, że Apla był przerażający i mógł ją w każdej chwili zabić, dziewczynka zachowała spokój.
– Czy przyszłaś po kamień? – spytał troll, tym razem bardziej przyjaźnie.
– Tak.
– Dlaczego go potrzebujesz? – powiedział, wpatrując się w dziewczynkę.
– Potrzebuję go, bo moja rodzina i przyjaciele są więzieni przez wiedźmę Muriel. Chcę ją uwięzić i uwolnić moich bliskich – wytłumaczyła dziewczyna.
– Dobrze, wejdź – rzekł Apla.
Za trollem otworzyły się drzwi. Kendra nie wierzyła.
– Już?! Tak szybko? Czy za tymi drzwiami czekają na mnie zabójcze pułapki? – dziwiła się Kendra.
– Znalazłaś się w trudnej sytuacji, w której użycie kamienia spokoju jest niezbędne. Byłbym bez serca, gdybym nie pozwolił ci wykorzystać kamienia – tym razem troll powiedział to z prawdziwym uśmiechem na twarzy.
Dziewczynka pobiegła do następnej stali. Była ona taka sama jak poprzednia, tylko trochę mniejsza. Na jej środku leżała złota poducha, na niej kamień. Kendra podeszła do kamienia. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Art nie powiedział jej, co ma dalej robić. No i co teraz? Chwyciła kamień i powoli wyszła z budynku.
– Art! – wykrzyknęła.
Przed zamkiem czekał na nią jednorożec.
– Hej – przywitał się.
Teraz wiedziała, dlaczego Art nie powiedział jej, jak ominąć trolla.
– Widzę, że się udało.
Dziewczynka przytaknęła.
– Podasz mi kamień? – spytał jednorożec.
– Jasne – stwierdziła, a następnie podała mu kamień.
Art zaczął coś mamrotać. Nagle zaczął wirować, a kamień zaczął świecić. Dziewczynka musiała odwrócić głowę, bo gdyby jeszcze chwilę patrzyła w tamtą stronę, straciłaby wzrok. Kiedy kamień przestał świecić, a Art stanął na nogach, jednorożec powiedział:
– Muriel jest już uwięziona.
– Naprawdę?! Gdzie?!
– Tu – powiedział i wskazał na szary zamek.