Zapraszamy na wywiad z Panią Anią Kitowską, wychowawcą w edukacji wczesnoszkolnej.
Dlaczego zostałaś nauczycielką? Co jest według Ciebie najlepsze w tym zawodzie?
Pamiętam czasy dzieciństwa, kiedy byłam chora i zostawałam w domu, to jedną z moich ulubionych zabaw była zabawa w szkołę. Sadzałam swoje lalki i przytulanki w rzędach, a sama stawałam przed nimi, zamieniałam się w panią nauczycielkę i prowadziłam lekcję. Kończąc liceum wybrałam studia na kierunku Finanse i rachunkowość na Uniwersytecie Łódzkim, wydawało mi się, że właśnie ta ścieżka kariery będzie dla mnie. Szybko okazało się, że praca z dziećmi jest tą, w której się spełniam (mimo to zdobyłam tytuł magistra finansów i rachunkowości). Jeszcze na studiach podjęłam pracę jako instruktor tańca, choreograf w łódzkim Zespole Piosenki i Tańca „Pędziwiatry” w Łodzi, w którym przez wiele lat sama tańczyłam i śpiewałam będąc dzieckiem. Dzięki pracy, która była moim hobby, czerpałam z niej wiele radości. Pracując z dziećmi pielęgnujemy swoje własne wewnętrzne dziecko, jesteśmy mniej poważni i z uśmiechem patrzymy na świat – to właśnie jest najlepsze w zawodzie nauczyciela (no może jeszcze słowa ośmiolatki: „Paniu Aniu, kocham Panią!”).
Dlaczego uczysz akurat tego przedmiotu?
Zawsze najlepiej dogadywałam się z tymi mniejszymi ludźmi, którzy lubią się śmiać, wygłupiać, dokazywać. Wprowadzanie ich w świat nauki i patrzenie z każdym miesiącem jak dorastają, rozwijają się, poszerzają swoje horyzonty, jest pięknym dodatkiem do wypłaty każdego miesiąca😉
Jaki jest Twój sposób na dobre relacje z uczniami?
Zawsze staram się słuchać, kiedy chcą mi coś opowiedzieć, np. co ciekawego przydarzyło się w weekend chomikowi. Uważam także, że nauka poprzez zabawę to najlepsza forma edukacji, która także buduje dobre relacje z uczniami, gdyż często na lekcjach słychać gromki śmiech, a wiadomo, że śmiech scala najbardziej. Poza tym lubię swoją pracę, a w tej kwestii dzieci nie dadzą się oszukać, kiedy robimy to co lubimy, wtedy robimy to z całego serca i dzieci to widzą.
Pamiętasz swój pierwszy dzień jako nauczycielka? Jak się zmieniłaś od tego czasu?
Byłam przekonana, że dam sobie radę, w końcu tak długo czekałam na to, aby zostać nauczycielką (musiałam rozpocząć nowe studia od zera na kierunku Pedagogika na Uniwersytecie Łódzkim). Jednak pierwszego września zżerał mnie dość spory stres, pewnie porównywalny z tym, jaki odczuwają pierwszoklasiści. W głowie krążyły pytania „Czy dzieci mnie polubią?”, „Czy rodzice moich uczniów mi zaufają?”, „Czy będę potrafiła przekazać im posiadaną wiedzę?”. Na szczęście następne dni rozwiały moje obawy i spędziliśmy ze sobą sympatyczne trzy lata. Podejmując nową klasę zawsze na początku towarzyszy mi uczucie lekkiego niepokoju, jednak niepokój ten jest dużo bardziej mobilizujący. Biorę udział w konferencjach edukacyjnych, szkoleniach, webinarach, czytam literaturę naukową przedmiotu, dzięki czemu cały czas doskonalę swój warsztat pracy. Na pewno jestem dużo bardziej pewna siebie niż byłam na początku.
Jakie są Twoje pasje? Kim jesteś poza tym, że jesteś świetną nauczycielką?
Tak jak już wspominałam przez wiele lat byłam choreografem i instruktorem tańca w łódzkim zespole artystycznym „Pędziwiatry”. Na studiach byłam instruktorką aerobiku oraz Zumby. Jestem także Trenerem Odysei Umysłu – ogólnoświatowego konkursu rozwijającym zdolności twórcze.
Jak spędzasz wolny czas w trakcie roku szkolnego, a jak wakacje?
Trochę Covid zmienił mój sposób spędzania czasu wolnego, w normalnej rzeczywistości można mnie spotkać na zajęciach fitness, zajęciach rock and rolla i bachaty, w teatrze oraz w kinie. Lubię także dobrą włoską kuchnię oraz sushi. Aktualnie jestem szczęśliwą właścicielką pięciomiesięcznego cocer spaniela Dumbo, z którym uwielbiam długie spacery i zabawy. Bardzo lubię podróże, i te małe i te duże – wakacje to dla mnie czas odpoczynku, naładowania baterii na następny rok szkolny, najchętniej odpoczywam aktywnie chodząc po górach lub spacerując brzegiem morza. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się wylecieć na Lofoty.
Co uważasz za swój największy sukces?
Dość ciężkie pytanie…, myślę, że odpowiedź zachowam dla siebie 😉